A Ania, Ania pojawiła się nagle w najbardziej odpowiednim momencie, tak jak to zwykle z Aniołami bywa :). W tej sytuacji wypada, więc się porządnie przedstawić:
W naszym domu liczy się do dwóch: dwa psy, dwa koty, dwa konie, dwa "człowieki".:)
Merry i Megi to suczki, w podobnym wieku.
Dla wszystkich znaleźliśmy dobre domy. A ona sama została.
Początki były bardzo trudne. Walka o dominację między dwiema sukami była zacięta, każda chciała mieć naszą miłość i zainteresowanie na wyłączność. Wydawało się nam, że sytuacja jest przegrana, więc znaleźliśmy dla Megi inny dom.:(
Napiszę o tym bardzo krótko, bez szczegółów, bo sumenie do dzisiaj za to nie daje mi spokoju. Nowy dom Megi nie był żadnym domem, a ludzie którzy ją wzieli...ach brak słów. Zabrałam ją stamtąd po kilku dniach ze łzami na policzkach i obiecałam, że nigdy już jej nie oddam.
"Dziewczyny" z czasem wypracowały sobie chierarchię, w której oczywiście dowodzi Merry, i mimo iż zdarzają się między nimi nieporozumienia, sytacja jest do opanowania. Megi cały czas się uśmiecha, zaś miłość swoją okazuje wszystkim którzy znajdą się w jej zasięgu. Wskakuje na kolana nieproszona, liże i merda ogonkiem. Jest szczęśliwa.
Żeby była równowaga , koty: Leon i Mika, nie są pieszczochami. Chodzą swoim drogami.
Mika nie spoufala się z nikim i nikomu nie pozwala się głaskać dłużej niż kilka sekund. Kiedy ma ochotę na bliskość z nami siada gdzieś w niedużej odległości , przygląda się a potem zwija w kłębuszek i zasypia...
Leon, to łowca. Nawet dzisiaj przyniósł nam na śniadanko świeżo upolowaną myszkę, a jak przy tym mruczał, jaki był dumny...
No i nasze kobyłki: Loti i Floti
Mają ponad dwadzieścia lat i są nierozłączne. Pracowały ciężko w Niemczech, ciągając wozy z towarem, do momentu, aż jednej z nich zdrowie nie pozwoliło na dalszą pracę. Ich właściciele staneli przed wyborem oddania ich do niemieckiego gospodarza (skąd prawie oczywiste jest, że trafiłyby do rzeźni), bądź oddać je nam, rodzinie z Polski, która co prawda nie ma doświadczenia, ale warunki i serce, żeby zaopiekować się staruszkami na emeryturze. I tak są już u nas ok. pięciu lat, mają się dobrze, nie chorują i z roku na rok są coraz młodsze...:)
Floti.
Loti.
No i jeszcze dwa "człowieki ":) ...Ale o mnie, o nas, to chyba jest cały ten blog:)
Człowieku :) jak się do Ciebie zwracać ?
OdpowiedzUsuńNo, moja droga, opiekować się dwoma końmi, karmić, kochać bezinteresownie, wymaga wielkiego serca. Wziąć sobie "coś" przez innych niechciane i nie jest to stary mebel tylko żywe stworzenie, codzienny obowiązek, wymaga serca dobrego.
Psiaki i koty mają charakterki, jak ludzie. Pięknie u Ciebie, człowieku. Naturalnie pięknie.
Pokazujesz tylko fragmenty, ja się domyślam reszty.
Nie prowadzę bloga, brak mi do tego odwagi i chyba zacięcia. Nie mogę się zatem odwdzięczyć i Cię " zaprosić" Życzę jednak wielu czytelników albo choć kilku wiernych :)
Anna
Co się stało, myśligowskie myśli ?
OdpowiedzUsuńUraziłam Cię czymś ? Mam nadzieję, że nie, że nie masz zwyczajnie czasu.
Pozdrawiam, Anna
Hej Aniu:)
OdpowiedzUsuń"Człowieki" w naszym domu to Julita i Dawid :))
Jeden człowiek jest rolnikiem, więc teraz ma dużo pracy w polu, siłą rzeczy ja - drugi człowiek - mam więcej pracy przy i w domu...Stąd moja krótka nieobecność. Ale poprawię się:))) Teraz jestem w pracy, więc zajrzałam tylko na chwilkę, bo i tu mam sporo obowiązków. Pozdrawiam cieplutko. Niebawem wracam:)