Tak, tak do mojego ogrodu przyszła Wiosna, niespodziewanie, po cichutku, żeby Jesieni nie wchodzić w paradę.
Pomyślałam, że pewnie usłyszał jak przeklinam zbyt szybko pędzący czas, jak płaczę nad stawem w niemocy zatrzymania jego biegu...
Przyszła ku pokrzepieniu mojej duszy i rozsiała mnóstwo małych bratków. Drobne kwiatuszki uśmiechają się do mnie i cieszą moje oko niezmiernie:)
Tuż za Wiosną podążyło Słońce, tyle go ostatnio wszędzie.Pięknie jest!
Ja zaś mimo Wiosny:) w ogrodzie i Słońca w sercu uległam jesiennym trendom - zrobiłam zupę krem z dyni. Co do jej smaku nie jestem zbyt przekonana. Ale biorąc pod uwagę, że wykorzystałam najprostszy z przepisów znalezionych w internecie, nadal wierzę, że taką zupą można się zachwycić. Moją zaś uratował dodatek w postaci grzanki z wędzonym łososiem... Wtedy to jakoś smakowało...
Dziś w pracy - koszmarny dzień, muszę jakoś odreagować, usiadłąm więc tu i piszę, a zaraz włączę jakąś płytę pomyślę o zbliżającym się weekendzie u mojej S. i zabiorę się za sprzątanie domu...
Ale cudne te bratki, do mnie też kilka zawitało, nie wiedzieć skąd ? Przebarwia się winobluszcz , wysoko zarastający, przepleciony z bluszczem , tka się jak przepiękny gobelin. Jeszcze kwitną róże. Dla mnie nastał czas zrywania czarnego bzu, dzikiej róży, berberys też czeka. Miłego wypoczynku Juli :) Anna
OdpowiedzUsuńDawno nie było mnie u Ciebie, a tu tyle pięknych zdjęć i opowieści :)
OdpowiedzUsuńWrzosowisko zachwycające, staw i konie, a teraz te brateczki :)
Prezuroczo :) Fajnie na chwilkę się oderwać :)