Jeszcze kilka tygodni temu, gdyby ktoś zapytał mnie- co oznaczy ta nazwa, pewnie odpowiedziałabym pytająco- Chleb??? Jakiś Chleb??? Z angielskim u mnie kiepsko...Z niemiecka, więc bym to rozgryzała...
Dziś już wiem, wszyscy wiemy, jak nazywa się ośmiotysięcznik zlokalizowany na granicy Chin i Pakistanu. Broad Peak.
Kibicowałam naszym, cieszyłam się z sukcesu, a później, jak cała Polska, czekałam powrotu...
Cena marzeń wysoka, cena miłości do gór najwyższa...
Nie oceniam decyzji i podjętego ryzyka. Nie moje życie...Nie moja sprawa.
Szaleńców, którzy w imię pasji, w potwornym mrozie pokonują słabości ludzkiego organizmu, ryzykując wyłącznie swoi życiem szanuję i podziwiam.
Szaleńców, którzy w imię pasji, w potwornym mrozie pokonują słabości ludzkiego organizmu, ryzykując wyłącznie swoi życiem szanuję i podziwiam.
Jeśli żyjemy tak jak chcemy, jesteśmy szczęśliwi . Jeśli jesteśmy szczęśliwi, dajemy szczęście innym...Proste.
Ktoś do mnie ostatnio napisał pytając " czy wszystko w porzadku" - bo miała taki zły sen, że: ja, samochód wypadek.... A potem dodała : " tak strasznie płakałam" .
Mimo przerażającej wizji jaką niósł ów sen najważniejsze było właśnie to zdanie...
Każdy z nas inną drogą idzie na Broad Peak. Każdy w innym czasie tam dotrze...Na mnie pod górą będą czekali przyjaciele...
A dziś? Ciągle jeszcze w emocjach witamy Franciszka. Ależ mnie uspokoił ten wybór, to imię wybrane....
Przyjeciel zwierząt. Teraz Świat musi stać się lepszy...
Miłej niedzieli jutro!!!
Oby nie była tak " wiosenna" jak tydzień temu:))
Pozdrawiam. Julita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.