niedziela, 28 października 2012

...

Straciłam przyjaciela.

Miał czarne futerko i biały krawacik. Był naszym sąsiadem...
Mimo, że jego właściciele ( wspaniali ludzie) o niego dbali i  i miał u nich dobrze, to często nawet zimną noc przesypiał na naszej wycieraczce...Ktoś dziś mi próbował wytłumaczyć, że to dlatego, że czasem dawałam mu jedzenie....Uśmiechnęłam się tylko, bo tylko ja i Cacuś wiemy, że to nie dlatego....

Myślę, że zasmuci się moja S., która nazywała go Cacykiem...
I Merlin i Kasiorka pewnie też...wszyscy, którzy u nas bywali go znali.
Cacuś umarł wczoraj.

Małgorzata Braunek w jednym z wywiadów poprawiła znaną dziennikarkę słowami: " Zwierzęta nie zdychają, tylko umierają. Zdychają podli ludzie."
Podpisuję się pod tym czterema łapami.

Jeśli jest NIEBO, jeśli jest TA DRUGA STRONA to na pewno są tam też pieski, mają swoje zawsze pełne miski, ciepłe spanie i opiekunów którzy je kochają. Jeśli jest takie NIEBO to i ja chcę tam trafić.....









czwartek, 25 października 2012

sobota, niedziela...czwartek

Dzisiaj mamy czwartek. 
Nie wierzę. Do tego czwartek - późny wieczór...Gdzie te dni minione...Nie nadążam wyrywać kartek 
w chudziutkim już ściennym kalendarzu. 
Na szczęście inni też tak mają, i jak ja dziwią się, że tydzień, który ledwo się rozpoczął już się kończy....
Cudowne to wyłącznie z punktu widzenia upływających pędem dni pracy, lecz z punktu widzenia całego życia - niecudowne...

W tamtą sobotę robiłam zdjęcia...
Taki piękny był tu świat, że musiałam go sobie zatrzymać...
Jak się okazuje  -w porę to zrobiłam...Dziś już nie jest tak pięknie.


 


 












No to pięknego zbliżającego się weekendu życzę...
Ma być baaaardzo zimno...
Podobno.
Podglądajcie pieski w budach - czy ich państwo zadbało o ocieplenie psich domków.








czwartek, 18 października 2012

Dowód

Ile razy mój mąż usłyszał, że potrzebuję czuć sie przy nim wyjątkowa, piękna i mądra????
Ile razy usłyszał, że moje życie składa się z drobiazgów: drobnych gestów uśmiechów i paru miłych słów???
Pewnie z tysiąc razy.
Nie raz się irytował, że konieczny jest mi zawsze dowód miłości...nie możesz tak po prostu mi wierzyć???
 -
pytał.
-
Nie.
-
 odpowiadałam
-
Muszę to czuć.

No i mam mój dowód. Dostałam go przedwczoraj, świeżutko wykopany z ziemi. Prezent od męża.
Cudowny!




Miłego Piątku jutro, tym bardziej, że po nim sobota i niedziela:))




niedziela, 14 października 2012

Chciałam...

Jeśli jeszcze ktoś tu zagląda  - to wspaniale!
Nie było mnie. Nie było mnie znów długo tutaj, a znaczy to, że w rzeczywistym świecie byłam baaaardzo intensywnie.
Początek roku szkolnego pewnie we wszystkich placówkach oświatowych to "mexyk", a przynajmniej tak było u mnie. Wiem, że od rozpoczęcia roku szkolnego minęło już półtora miesiąca, ale ja dopiero teraz zaczynam widzieć światełko w tunelu papierów, pism i spraw do załatwienia. Łapię oddech. Obowiązki domowe zeszły na drugi plan, przyjemności na trzeci...Kiedy dość późno wracałam do domu i robiłam to co konieczne, tak żeby dom był nadal domem, żeby zwierzaki nie były głodne i ciepło było w każdym kącie, rozglądałam się dookoła i widząc masę rzeczy, które należałoby jeszcze zrobić, a sił i ochoty do ich realizacji brakło, klęłam na wszystkie perfekcyjne panie domu świata, klęłam w złości, że g....  się znają, że bzdurami nas karmią te głupie programy i tylko wpędzają w poczucie winy...Tak jak okładki czasopis
z ponaciąganymi wyszczuplonymi kobietami wmawiają, że wszystkie musimy być perfekcyjne...
Złoty środek trzeba znaleźć -powtarzam -złoty środek we wszystkim...Nie ma perfekcyjnych ludzi, rodzin. Nie żyjemy w perfekcyjnym świecie I CHWAŁA BOGU!

W podobnych chwilach odzywa się w mojej głowie Pani Wisława:

Są tacy, którzy sprawniej wykonują życie.
Mają w sobie i wokół siebie porządek.
Na wszystko sposób i słuszną odpowiedź.

Odgadują od razu kto kogo, kto z kim,
w jakim celu, którędy.

Przybijają pieczątki do jedynych prawd,
wrzucają do niszczarek fakty niepotrzebne,
a osoby nieznane
do z góry przeznaczonych im segregatorów.

Myślą tyle, co warto,
ani chwilę dłużej,
bo za tą chwilą czai się wątpliwość.

A kiedy z bytu dostaną zwolnienie,
opuszczają placówkę
wskazanymi drzwiami.

Czasami im zazdroszczę
– na szczęście to mija.
                                 Wisława Szymborska



Kiedy mnie nie było, wielokrotnie w głowie pisałam tu posty...o tym i tamtym....
Chciałam na przykad napisać o tym jak z moimi małymi gośćmi robiliśmy papierowe ptaszki, żeby je później powiesić w oknach naszego strychu. Tak, aby prawdziwe ptaszki nie łamały sobie więcej karków o szyby okien....














Chciałam napisać o jesieni, która nadeszła i w tym roku jakoś mnie nie przeraża -tak jak w  ubiegłym. Spoglądam w niebo, żegnając ptasie zastępy w nadziei, że znów tu powrócą wiosną...Inna jestem co roku ...nie lepsza, nie gorsza...inna. M. mówi, że wraz ze zmarszkami na twarzy przybywa nam mądrości
i ciszy w sercu . Zgadzam się z M., choć na jej twarzy nie widzę żadnych zmarszczek,  na swojej
a i owszem.:))).
Nie wiem, czy jestem mądrzejsza, ale cichsza na pewno...A w ciszy łatwiej zobaczyć życie jakim jest
naprawdę.







Chciałam napisać o dzieciach, które są wokół nas. O tym, jak ostatnio na ulicy zwróciłm uwagę kobiecie wydzierającej się na swojego synka w wózku...Stukanie nóżką o wózek wyprowadziło ją z równowagi -  nie patrząc na ludzi na ulicy darła się, klęła na  bezbronnego słodkiego chłopca... Chciałam zabrać go
od niej...ale przecież nie mogłam ...Kiedy zwróciłam jej uwagę obrzyciła mnie takim spojrzeniem jakbym była większym zerem niż ona...Wiem, wiem pewnie miała trudne dzieciństwo....I co z tego??
W ośrodku, w którym pracuję uczą się dzieci zagrożone niedostosowaniem społecznym, z zaburzeniami zachowania - tak brzmi definicja. Więkzość z nich to dzieci takich właśnie zagubionych we własnym świecie dorosłych.
Jestem coraz bardziej surowa dla nieudolnych dorosłych.
Moja mama zaprzyjaźniła się z trójką dzieci, które babcia po wielu latach wychowywania- choć właściwsze byłoby słowo utrzymywania - oddała kilka miesięcy temu do domu dziecka...
Głupi ten, kto miłość dziecka traci....


I jeśli już o dzieciach mowa, chciałam też napisać o zdjęciu jakie zrobiłam jakiś czas temu. Dla mnie jedno
z moich piękniejszych. Niedoskonali dorośli ludzie, w niedoskonałym dorosłych świecie, a tuż obok doskonała dziewczynka i jej Hariet - pies. Pokładam masę wiary i nadziei w to, że dwoje dorosłych sprawi, że ta mała dziewczynka będzie nas nadal odwiedzać i opowiadać z wypiekami na twarzy jak to jadła
" kurcakowego kurcaka".



Dobranoc. U mnie już późno. Dziekuję za obecność mimo wszystko:)
Dobrego nowego tygodnia Wam - miłe Panie, sobie i Poli życzę.




tu i teraz

tu i teraz