sobota, 17 marca 2012

Próba

Wychodziłam kiedyś z domu
Tak na próbę - jakby...gdyby...
Wychodziłam tak na zawsze,
I żegnałam dom na niby.

Zamykałam drzwi od strony,
Łez i nieproszonych gości.
Z własną duszą na ramieniu,
Kluczem ciężkim od smutności.

Spoglądałam tak na próbę
W okna, których nie umyję.
I sprawdzałam czy dam radę
Czy na pewno to przeżyje..?

I ta próba generalna
Wystarczyła w zupełności,
Żeby dom był znowu domem,
Żeby gościł kogo gości.

Koty, pieski są gdzie były.
Miskę im podaję pełną.
Jakbym im spojrzała w oczy
Gdybym wtedy wyszła serio?

czwartek, 15 marca 2012

Garść spokoju w Przedpokoju

Jeśli mogłabym podarować coś komuś, jeśli mogłabym podarować coś sobie, jeśli mogłabym podarować coś światu. To byłby to spokój.
Kiedy serce współgra z rozumem, kiedy oddech jest równy i głęboki, mamy zdolność przenoszenia gór i zmienianie świata ...
Moja dawna szefowa zwykła mawiać:  " Siła leży w spokoju".

( na marginesie ( a właściwie pod spodem:) dodam, że sama niestety nie była uosobieniem tego przymiotu:))Do historii przeszły jej latające blachy z nieudanym ciastem, tupanie w furii i rzucanie garami - widocznie dążenie do doskonałości
to proces żmudny:))
                                   Więc spokoju sobie, Wam i Światu!!!! No i Pani Witte:)





Amen.     :)))

czwartek, 8 marca 2012

Wszystkiego pięknego!




A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,



Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,


Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,


I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza…


I anioł i demon, i upiór i cud,


I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna.


Początek i koniec – kobieta – to ja.






Julian Tuwim

środa, 7 marca 2012

Powroty

Ach, kiedy zbliżała się jesień i dni stawały się coraz krótsze bałam się nieracjonalnie, że to proces nieodwracalny...Spoglądałam na odlatujące ptaki tak jakbym żegnała się z nimi na zawsze...
Jest coś takiego w późnej jesieni co mnie przytłacza i smuci...Poza tym nie cierpię zimna i jestem uzależniona od świata:)))
 Nie trudno się domyśleć, że teraz ...teraz to cholernie chce mi się żyć, śpiewać i tańczyć!!!
Tyle Słońca ostatnio...A dzień co trochę przedłuża Słońcu roboczogodziny...Cudnie, ach cudnie!!!

Widziałam już powracające dzikie gęsi, choć ktoś powiedział, że one wcale nie odleciał...Nie wiem ...Kiedy leciały kluczem nad moim autkiem, gdy wracałam z pracy do domu, jestem pewna, że krzyczały: "Jesteśmy, jesteśmy już spowrotem!!!!" ...Ale może byłam zbyt odurzona Słońcem i zdawało mi się...
W każdym bądź razie - już bliżej niż dalej:)))  Przejeżdżam codziennie obok słupa, na którym uwite jest bocianie gniazdo i codziennie zerkam czy jego mieszkańcy już są...

A w naszym domu kolorowo! Chyba nigdy wcześniej tak nie lubiłam kolorów...Coś się zmienia, we mnie,
 w nas...








A te zdjęcia zrobione ładnych parę lat temu, oprawione i powieszone przez Dawida dla mnie,
z okazji Dnia Kobiet,
 nigdy przedtem nie były takie prawdziwe...




 Tylko Mika leży w swoim błogostanie i myśli: "...Ludzie czyście poszaleli, a bo to pierwszy raz mamy wiosnę...? Taka jest kolej rzeczy: po zimie wiosna, po burzy Słońce, a po latach bycia we dwoje...ach ...zresztą sami wiecie...." 




tu i teraz

tu i teraz