środa, 7 marca 2012

Powroty

Ach, kiedy zbliżała się jesień i dni stawały się coraz krótsze bałam się nieracjonalnie, że to proces nieodwracalny...Spoglądałam na odlatujące ptaki tak jakbym żegnała się z nimi na zawsze...
Jest coś takiego w późnej jesieni co mnie przytłacza i smuci...Poza tym nie cierpię zimna i jestem uzależniona od świata:)))
 Nie trudno się domyśleć, że teraz ...teraz to cholernie chce mi się żyć, śpiewać i tańczyć!!!
Tyle Słońca ostatnio...A dzień co trochę przedłuża Słońcu roboczogodziny...Cudnie, ach cudnie!!!

Widziałam już powracające dzikie gęsi, choć ktoś powiedział, że one wcale nie odleciał...Nie wiem ...Kiedy leciały kluczem nad moim autkiem, gdy wracałam z pracy do domu, jestem pewna, że krzyczały: "Jesteśmy, jesteśmy już spowrotem!!!!" ...Ale może byłam zbyt odurzona Słońcem i zdawało mi się...
W każdym bądź razie - już bliżej niż dalej:)))  Przejeżdżam codziennie obok słupa, na którym uwite jest bocianie gniazdo i codziennie zerkam czy jego mieszkańcy już są...

A w naszym domu kolorowo! Chyba nigdy wcześniej tak nie lubiłam kolorów...Coś się zmienia, we mnie,
 w nas...








A te zdjęcia zrobione ładnych parę lat temu, oprawione i powieszone przez Dawida dla mnie,
z okazji Dnia Kobiet,
 nigdy przedtem nie były takie prawdziwe...




 Tylko Mika leży w swoim błogostanie i myśli: "...Ludzie czyście poszaleli, a bo to pierwszy raz mamy wiosnę...? Taka jest kolej rzeczy: po zimie wiosna, po burzy Słońce, a po latach bycia we dwoje...ach ...zresztą sami wiecie...." 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz