piątek, 30 października 2015

W drodze do domu


Byłam wczoraj u Babci.
Zapaliłam świeczkę.
 Rok temu krążyliśmy między szpitalem, a domem, myśląc o Niej, martwiąc się, płacząc. 
Odeszła 16 listopada. 
Musiało upłynąć kilka miesięcy, żebym poczuła jak bardzo odeszła... 
Kiedy TAM szła, po drodze minęła moją Anielę, która szła w dokładnie przeciwnym kierunku. Szła do mnie, do nas. Dała Jej buziaka na drogę... Na dobrą drogę do DOMU.
 Jestem pewna, że tak było. Jestem pewna.

Julita.

czwartek, 8 października 2015

Ciśśś

Ciśśś, śpi. ..
Nasza Kruszynka, nasze Serduszko, nasza Miłość.

Malutki Okruszek, który odmienił nasze życie. Słoneczko, które odmieniło nas.

Dziś zasnęła zaraz po kąpieli i mleczku, żeby potem po ok pół godzinie obudzić się, usiąść 
w łóżeczku i przywitać zbliżającego się tatę  wielgachnym uśmiechem, i tym uśmiechem przekonać, żeby otulić Ją kołderką, wziąć na ręce i zanieść brykającą w podskokach w ramionach rodzica 
do salonu przed telewizor.
Potem znowu do łóżeczka...Śpi. A po pół godziny - powtórka - tym razem w ramionach mamy :))

Wiem, wiem ...to niepedagogiczne:)) Ale jakie piękne.
Siedzimy potem przed telewizorem w trójkę. Pysiulka wtulona w nas, łapie na zmianę za rękę to mnie, to Dawida. Całuskujemy Ją i głaszczemy ... Mogę tak bez końca.



Chciałam napisać post o "trudach", żeby być uczciwą wobec innych mam... Bo wszystkie wiemy,
 że czasem jest ciężko: bolą plecy, kręci się w głowie po kilku nieprzespanych nocach, bałagan wygląda z każdego kąta domu...
Chciałam wytłumaczyć dlaczego o tym nie piszę. 
Bo nie warto .
Nie warto tym sobie zajmować głowy, kiedy codziennie dotyka się cudu!




A tak dla równowagi polecam obejrzeć :))) I złapać dystans:)))
Ubawiłam się do łez:)))



piątek, 2 października 2015

Jestem w domu


"Teraz w końcu czuję, że jestem w domu" - powiedziałam do mojego męża, kilka tygodni temu. Miałam na myśli naszą wieś, naszych sąsiadów i innych jej mieszkańców. Czuję się częścią tej społeczności - jak nigdy dotąd. Jak nigdy dotąd, jest mi tu dobrze...

Ale im dłużej przyglądam się sobie tym bardziej przekonuje się, że jestem też w swoim wewnętrznym domu... Zwolniłam, nie pędzę... Moja Córeczka uczy mnie obserwowania świata, zatrzymywania się przy geście i chwili... Oddycham spokojniej. Nauczyłam się spacerować - nie biegać i nauczyłam się  " marnować " czas na całuskowanie, przytulanie, hihranie...
Więc jakby ktoś mnie szukał - jestem w DOMU:)



Julita.

tu i teraz

tu i teraz