Ciśśś, śpi. ..
Nasza Kruszynka, nasze Serduszko, nasza Miłość.
Malutki Okruszek, który odmienił nasze życie. Słoneczko, które odmieniło nas.
Dziś zasnęła zaraz po kąpieli i mleczku, żeby potem po ok pół godzinie obudzić się, usiąść
w łóżeczku i przywitać zbliżającego się tatę wielgachnym uśmiechem, i tym uśmiechem przekonać, żeby otulić Ją kołderką, wziąć na ręce i zanieść brykającą w podskokach w ramionach rodzica
do salonu przed telewizor.
Potem znowu do łóżeczka...Śpi. A po pół godziny - powtórka - tym razem w ramionach mamy :))
Wiem, wiem ...to niepedagogiczne:)) Ale jakie piękne.
Siedzimy potem przed telewizorem w trójkę. Pysiulka wtulona w nas, łapie na zmianę za rękę to mnie, to Dawida. Całuskujemy Ją i głaszczemy ... Mogę tak bez końca.
Chciałam napisać post o "trudach", żeby być uczciwą wobec innych mam... Bo wszystkie wiemy,
że czasem jest ciężko: bolą plecy, kręci się w głowie po kilku nieprzespanych nocach, bałagan wygląda z każdego kąta domu...
Chciałam wytłumaczyć dlaczego o tym nie piszę.
Bo nie warto .
Nie warto tym sobie zajmować głowy, kiedy codziennie dotyka się cudu!
A tak dla równowagi polecam obejrzeć :))) I złapać dystans:)))
Ubawiłam się do łez:)))