niedziela, 7 sierpnia 2011

Sofa

Każdy ma w życiu swoją "sofę". Każdy w życiu powinien mieć swoją "sofę".

Miejsce gdzie zawsze jest sobą, gdzie niczego się nie boi, gdzie dosięgają promienie słoneczne, gdzie każda burza kończy się tęczą.
Wczoraj zmuszona życiem, udałam sie do pobliskiego miasteczka pozałatwiać kilka spraw. W drodze powrotnej przez głowę przeleciała mi myśl, że robię się dzikusem,  odludkiem. Nie podobało mi się: wszędzie dużo ludzi, harmider, marketing i pośpiech. Pora letnia, turystyczna, więc i doskonały czas dla naciągaczy, handlarzyków itp. I tylko dwa miłe krótkie spotkania, koleżanek ze studiów. Kilka zdań, niewymuszonych, serdecznych. To było miłe. A poza tym - czym prędzej do domu- myślałam.

Nie wiem czy to dobrze czy źle, czy to już ze mną tak na stałe, czy tylko chwilowe...nie wiem. Najlepiej czuję się w domu. A jeśli poza nim to tylko w dobrym towarzystwie. Mój dom to moja "sofa".

Do rozważań nad sofą zmusiły mnie moje "dzieciaki-zwierzaki," które to w naszym domu upatrzyły sobie jedną sofę. Mimo dostatku miejsc do błogiego leniuchowania ta akurat sofa cieszy sie ich największym zainteresowaniem. Uwielbiają sobie na niej ucinać drzemkę.



Leon - król łowów, poza ukochanym miejscem na szafie, tu wygrzewa swoje szare futerko.

Mika i Megi ( o których słów kilka innym razem) osobno czy w duecie, zawsze dobrze i wygodnie.


Merry , królowa wszystkich zwierząt - przynajmniej tych w najbliższej okolicy, despotyczna i surowa dla tych, które nie uznają jej pozycji. A dla nas chyba najkochańsza , najmądrzejsza i najbliższa sercu ( proszę nie mówić o tym pozostałym "dzieciakom - zwierzakom"). Kiedy kładzie się na sofie wszystkie pozostałe zwierzaki wiedzą, że właśnie dla nich zabrakło już miejsca.




Nie wiem na czym polega fenomen tej sofy. Czy to ze względu na dobrą aurę miejsca, w który ona stoi, czy wygodny jej materaca, a może, co jest wysoce prawdopodobne, ze względu na źródło jej pochodzenia...??
W każdym bądź razie kiedy tam leżą, bogość wypełnia je po brzegi. Są bezpiczne, spokojne, są u siebie.

Życzę każdemu takiej "sofy".

4 komentarze:

  1. Boszszszsz,co to jest.... :( Ale jedno jest pewne : ma Pani bardzo dobrą przyjaciółkę,która zareklamowała Panią w innym blogu w dobrych intencjach pewnie,ale podobieństwa do "Green Canoe" kończą się na tym,że mieszka Pani na wsi:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne miejsce tworzysz, powodzenia. I nie zrażaj się tym komentarzem powyżej, nie zdziwiłabym się, gdyby to był wpis " samej Green Canoe" :D
    Początki są trudne, może się zdarzyć, że będziesz pisała tylko dla siebie i dla przyjaciólki, która znalazła tak niefortunne miejsce, by Cię zareklamować. Chciała dobrze, nie wątpię, mało jednak zna zieloną Joannę.
    Twoje wiersze - bardzo, bardzo niezłe :) Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie.
    Odpowiadajac na pierwszy komentarz-anonimowy- dziękuję za komplement, bardzo się cieszę, że mój blog nie jest do żadnego innego podobny, bo to MÓJ BLOG i MOJE MYŚLI.
    Pani "Green Canoe", niestety nie czytam, najzwyczajniej w świecie brakuje mi czasu:)
    Co do przyjaciół. Tak, mam fantastycznych. Jeszcze jedno drogi Anonimowy wygląda niestety na to, że mojego bloga nie piszę dla Ciebie.
    Aniu Tobie dziękuję, nie sądziłam, że w tym wirtualnym świecie, w którym "mieszkam" od niedawna coś możne mnie dotknąć...dotknęło... Ale jak widać mieszkają tu również Anioły:)) Dziękuję obojętnie kim jesteś i gdziekolwiek jesteś. Julita.

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja uważam, że ten uszczypliwy wpis nie był od zielonej Asi więc wcale się przejmuj...piękne zdjęcia i wiersze

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz