piątek, 6 stycznia 2012

KONIEC ŚWIATA

Po przeżytych już kilku końcach świata mam głębokie przeczucie (choć pewności brak), że i ten, który się zbliża w grudniu 2012 roku również będzie do przeżycia...
Zadzwoniła dzisiaj moja M.  Ploteczki, pogaduch - jak zwykle.
 M. mówi, że wczoraj na Dwójce był program o końcu świata...i wszystko takie prawdopodobne...
"M., żadnego końca świata nie będzie..."- mówię bardziej z rozsądku niż przekonania - "...a jeśli kiedyś będzie..." - dodaję, żeby jakoś to sobie samej wytłumaczyć -"... to na pewno nie znany nam będzie dzień  ani godzina..." - przytoczyłam pięknie "koło ratunkowe" - kilka wersów Świtego Pisma, które akurat znam.
Udało się. Uspokoiłam siebie i swoją rozmówczynię.

Zastanawiałam się później skąd się biorą te sensacje i czemu mają służyć nagłaśniane w telewizji i gazetach...??
Kto ma w tym interes?? I dlaczego, mimio iż, to faktycznie nasz kolejny koniec świata, za każdym razem, gdzieś, z tyłu głowy, odzywa się głosik: "a jeśli to prawda..."

I oto proszę - znalazłam odpowiedź! Wyciągnęłam z torby wczoraj kupione, najnowsze "Zwierciadło", a tam artykuł jak na życzenie. Wszystko już jasne! Polecam więc!

Po ostatnim końcu świata, gdy minęła godzina "0", wysłałam do mojej siostry niecenzuralnego smsa, w stylu : " i szlak trafił koniec świata". Uśmiała się do łez. Fajnie - pomyślałam - choć tyle pożytku z tego końca świata:)

Merry udzieliła się zaduma.




Wybrałyśmy się więc na spacer.

















Tylko Leon niczym nie przejęty, próbował upolować upolowanego już ptaszka...





PIĘKNEGO NOWEGO ROKU!!!

 I niech każdy koniec świata oznacza tylko czegoś piękny początek!

4 komentarze:

  1. Wrazie co mamy jeszcze trochę czasu, żeby dobrze pożyć! Proponuję na początek jakieś babskie spotkanie! Może chociaż jedno z noworocznych postanowień się spełni!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie już napisałam Ci kiedyś Moje Droga jak bardzo lubię - ba! uwielbiam ! - do Ciebie zaglądać.
    Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze - rewelacyjnie piszesz, opowiadasz historie - czyta się je z zapartym tchem, czuć w nich lekkość pomimo tego, że często piszesz o niełatwych tematach (hm, a może powinnaś napisać książkę ? sama poleciałabym pierwsza ją kupić :)).

    Po drugie czuć w tych słowach jaką jesteś fascynująca osobą. Post o przyjaciołach tylko potwierdził moje domniemania :)
    Robisz też cudowne fotografie i cieszę się, że pokazujesz kawałek swojego bajkowego świata. Merrcia mnie urzekła i skradła całkiem moje serduszko ! :)

    Bardzo współczuję z powodu pożaru. Jak o nim przeczytałam zrobiło mi się tak smutno, natychmiast chciałam zapakować kilka ozdób świątecznych, ale... to było wczoraj, a przecież już po Świętach, ale może w następnym roku ? Tzn. nie kolejny pożar, tylko jakiś mały upominek oczywiście ;)

    Współczuję również przeżyć tych odległych i tych z ostatniego czasu związanych z tatą - skłamałabym mówiąc, że wiem jak to jest, ale... złe relacje z moim dają mi prawo mówić, że wiem co czuje skrzywdzone dziecko. Wiem jak ciężko się pozbierać i odciąć od tego.

    Dlatego mocno Cię ściskam, pozdrawiam ciepło i życzę więcej czasu na bloga - żebym miała Cię częściej :) choćby do poczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Droga Julito.
    Wszystkiego naj, naj naj na 2012 dla Ciebie i Twoich najbliższych!!!!!
    Niech spełniają się Twoje marzenia!!
    Ściskam i pozdrawiam!
    Alicja
    P.S. Świetny ten cytat na końcu posta:))) - tak - niechaj każdy koniec jest początkiem lepszego!
    P.S.2 . Dziękuję za odwiedziny na moim blogu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz