środa, 25 kwietnia 2012

No właśnie...





Znalazłam się w takim momencie życia, że bez cienia zazdrości patrzę na "ideały" ( pewnie dlatego, że nie wierzę, że takowe istnieją). Etap ich dościgania mam już chwała Bogu za sobą...

Znam swoją wartość, i lubię siebie, co oczywiście nie znaczy, że uważam, że nie ma we mnie nic do poprawienia. Ależ JEST - cała masa!!!
Niedoskonałości, ułomności, wady i głupota własna towarzyszą mi każdego dnia...Jednak uczę się siebie, obserwuję i staram zmieniać. Czasem się udaje,  czasem  nie... Wtedy  muszę z tym żyć....Co gorsza inni obok mnie muszą  ze mną taką żyć :))

Słucham mądrych i pięknych ludzi, a tych wokół mnie nie brakuje. Czerpię z nich, ale nie naśladuję.

Spośród "Przykazań" prof. Leszka Kołakowskiego jedno jest mi szczególnie bliskie :

"MIERZ SIEBIE SWOJĄ WŁASNĄ MIARĄ",

zaraz po " PO PIERWSZE PRZYJACIELE".

Nie chciejmy być tacy jak inni i nie chciejmy, żeby inni byli tacy jak my.
Świat jest niedoskonały, a my jesteśmy częścią tego świata...

Coś na ten temat Wisława Szymborska:

http://www.youtube.com/watch?v=gVnb3XXw9Hg&feature=related


1 komentarz:

  1. po pierwsze przyjaciele :)

    a po drugie... zazdroszczę Ci tego wewnętrznego spokoju - ja jak widać etap zazdrości wciąż jeszcze przechodze, ale... jest coraz lepiej ! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz