wtorek, 28 sierpnia 2012

M. jak Merlin


M. znam od lat...Od lat jest mi bliska. Kiedy opowiada o swoich emocjach, doskonale wiem, o czym mówi. Nie zawsze się zgadzam, ale zawsze rozumiem. Kiedy ja mówię o swoich emocjach...słucha.
A potem dodaje: "....wierzę ci....domyślam się jak się czułaś...domyślam się dlaczego to powiedziałaś, zrobiłaś, milczałaś..."
Pokrewieństwo dusz. To łączy mnie i M.
Ostatnio zadzwoniłam do niej zalana łzami - smutku, rozczarowania i miliona obaw. Podświadomie wiedziałam, że po kilku minutach nasza rozmowa zejdzie na taki tor, że będę się śmiać...No i się śmiałam.
Siedziałam wtedy w samochodzie, na twarzy  miłam jeszcze czarne smugi po tuszu do rzęs, ale śmiłam się gromko i serdecznie...Jeśli ktoś mnie wtedy obserwował z pewnością wziął za wariatkę...

Jakąś chwilę temu M. i jej B. mieli dziesiątą rocznicę ślubu. Zrobiłam coś dla nich...A bardziej dla niego
o niej...:))





Dziś już jest mi lepiej. Smutek i rozczarowanie zamieniłam na nadzieję,
a miliony obaw na-  "pożyjemy -zobaczymy".

Pozdrawiam serdecznie miłe Panie:)


1 komentarz:

  1. Brakuje mi takiej pokrewnej duszy :(
    Koleżanek jest wiele, ale żadnej nie mogę uznać za taką prawdziwą przyjaciółkę od serca - na dobre i złe.

    Zazdroszczę Ci zatem, bo mam kogo...

    Prezent piękny, tekst świetny !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz