Po dłuższej nieobecności -JESTEM:)
Posiadając ciągle ziemię pod nogami - straciliśmy dach nad głową!
Ale na chwilkę tylko:)
Pożar, który dopadł nas zimą spowodował, że konieczna była wymiana dachu.
Więc się zaczęło...
Te zdjęcia robiłam jeszcze przed całą akcją:)) Było wtedy cicho, spokojnie i harmonijnie...
To widok z mieszkania naszych Kobyłek:
A potem ...
Jedno wielkie pobojowisko....
Jak dobrze, że ten etap mamy już za sobą...
Zgodnie z tradycją, kiedy gotowa już była więźba dachu - zawisł wianek.
Przy okazji całego remontu zmieniliśmy kształt dachu i facjatek.
Dach już nie jest taki ostry, a facjatki zgrabiejsze i większe.
Moim zdaniem dom zyskał na wyglądzie.( Niestety nie mam zdjęć sprzed - nie miałam wtedy głowy
do fotografii:))
Do końca jeszcze chwilka, ale kogut już się zagnieździł wygodnie...
Dla poprawienia sobie nastroju, po trwającym ponad miesiąc pobojowisku posprzątałam wczoraj chałupkę
i przyniosłam do domu babcine piwonie z ogrodu...
Marzę o dniu kiedy znów w ciszy i spokoju usiądę na werandzie.
Póki co, MUSZĘ ZACHOWAĆ SPOKÓJ WEWNĘTRZNY!:)
Poza tym ostatnio dużo dzieci wokół nas: tych które są tutaj i w brzuszkach i w myślach....Życie jest pełne niespodzianek, za każdym rogiem inna:)))
Ps.
Moc całusów dla mojego Anioła -Ani. Aniu trzymaj się cieplutko, myślę o Tobie nawet gdy mnie tu nie ma. Mam nadzieję, że u Ciebie już słonecznie!
Ciekawa jestem efektu końcowego! I kogut na dachu! A nawet dwa ;-) Bosko! Wszystko dopieszczone, aż miło!
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas po dżemik!
No dach jak się patrzy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci abyś jak najprędzej mogła w spokoju usiąść na werandzie i delektować się latem oraz mrożoną herbatą :)
Wszystko jak bozia przykazała. Super!
OdpowiedzUsuń