piątek, 3 sierpnia 2012

Dzisiaj

Jeszcze mogę wspiąć się na Mount Everest , na szafę, na wyżyny swoich możliwości.
Jeszcze mogę być czyjąś mamą, czyjąś miłością i czyjąś kulą u nogi.
Jeszcze mogę ( czasami) czytać bez okularów, rozbierać się bez wstydu i chodzić bez butów.
Jeszcze mogę stracić rozum, pieniądze i wiarę w Boga.
Jeszcze mogę oddychać, śpiewać, tańczyć.
Jeszcze mogę umrzeć.

Już nigdy nie urodzę się 5 lipca, 6 września, 12 grudnia. I 2 lipca też już się nie urodzę.
Już się nie zakocham po raz pierwszy.
Już nie napiszę matury.
Już nie będę miała lat naście i dzieścia.
Już nie pokocham własnego ojca, nie zachoruję na ospę i nie zjem kaszanki.
Już nie zostanę miss nastolatek, nieletnim przestępcą. Nie będę  Osiecką, Szymborską, ani Kowalską.

Ja tutaj, dzisiaj, na ławce przed domem.
Już moim, jeszcze nie czyimś.

6 komentarzy:

  1. Jeszcze mogę być poetką Julą...a może już nią jesteś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiersz jest niepodpisany, domyślam się więc, że Twój. Bardzo dobry, Julito. Anna

      Usuń
  2. Juli, muszę jeszcze dopisać - masz szansę bywać poetką. Bo jesteś prawdziwa, niczego nie udajesz, nie upiększasz dla upiększania i nie lukrujesz chleba ( to moje własne powiedzonko).Życzę , niech Ci się wiedzie. Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Aniu dziękuję ! ...tyle miłych słów:)) Mam nadzieję, że u Ciebie już ok?? Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz