Jeśli nadejdzie kiedyś taki dzień, że przestaną mnie wzruszać falujące na niebie zastępy powracających ptaków... Jeśli kiedyś przestanę nasłuchiwać ich krzyku, oznajmiającego nowy początek - to tego dnia będzie mój koniec...
Póki co JESTEM
Wzruszam się, oddycham i czekam na więcej.
Obserwuję naszego szaleńca
i wybaczam mu wszystkie szkody jakie wyrządził w naszym domu i nawet to, że dziś nad ranem obudził mnie bawiąc się moimi sznurkami od piżamy, a potem kiedy go pogoniłam zaatakował bimbające na wieszaczku moje wisiory...:)) Szaleniec i wariat ten nasz Lilek.
Od czasu kiedy moja S. nakarmiła nas tortem bezowym - jesteśmy od niego uzależnieni.
Proponuję i Wam się od niego uzależnić. Uzależnienie to piękne, rozkoszne, wykwintne.
No i zabłysnąć można na spotkaniu rodzinnym...
Efektowny, przepyszny , a jeśli ja go zrobiłam ( i to nie raz) to znaczy, że nietrudny :))
Polecam więc zajrzeć tutaj MOJE WYPIEKI
Wszystkiego miłego i wiosennego życzę!!!
I żeby było sprawiedliwie: to nasze starsze, duuużo mniej szalone "kocie dziecko" :))
Julita.
fajne są młode kociaki. Nasza kotka po przejściach nie bardzo umie się bawić. Ciasto wygląda fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńNasza starsza kociczka to też okaz spokoju. Mały ją "ujeżdża" i dokucza jej...
OdpowiedzUsuńI my, i kotka czekamy kiedy łobuziak dorośnie i się troszkę wyciszy:))))) Pozdrawiam Natalio:))
Jak to się stało, że przegapiłam ten post!? Ciasto jadłam i porwierdzam, że jest fenomenalne! Ale ciężko mi uwierzyć, że jest proste w wykonaniu :-)
OdpowiedzUsuń