wtorek, 1 kwietnia 2014

Nowy początek

Jeśli nadejdzie kiedyś taki dzień, że przestaną mnie wzruszać falujące na niebie zastępy powracających ptaków... Jeśli kiedyś przestanę nasłuchiwać ich krzyku, oznajmiającego nowy początek - to tego dnia będzie mój koniec...

Póki co JESTEM



Wzruszam się, oddycham i czekam na więcej.

Obserwuję naszego szaleńca


 i wybaczam mu wszystkie szkody jakie wyrządził w naszym domu i nawet to, że dziś nad ranem obudził mnie bawiąc się moimi sznurkami od piżamy, a potem kiedy go pogoniłam zaatakował bimbające na wieszaczku moje wisiory...:)) Szaleniec i wariat ten nasz Lilek.




Od czasu kiedy moja S. nakarmiła nas tortem bezowym - jesteśmy od niego uzależnieni.
Proponuję i Wam się od niego uzależnić. Uzależnienie to piękne, rozkoszne, wykwintne. 
No i zabłysnąć można na spotkaniu rodzinnym...
Efektowny, przepyszny , a jeśli ja go zrobiłam ( i to nie raz) to znaczy, że nietrudny :)) 

Polecam więc zajrzeć tutaj MOJE WYPIEKI



Wszystkiego miłego i wiosennego życzę!!!




I żeby było sprawiedliwie: to nasze starsze, duuużo mniej szalone "kocie dziecko" :))


Julita.

3 komentarze:

  1. fajne są młode kociaki. Nasza kotka po przejściach nie bardzo umie się bawić. Ciasto wygląda fenomenalnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasza starsza kociczka to też okaz spokoju. Mały ją "ujeżdża" i dokucza jej...
    I my, i kotka czekamy kiedy łobuziak dorośnie i się troszkę wyciszy:))))) Pozdrawiam Natalio:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to się stało, że przegapiłam ten post!? Ciasto jadłam i porwierdzam, że jest fenomenalne! Ale ciężko mi uwierzyć, że jest proste w wykonaniu :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wpis, dziękuję, że tu jesteś.

tu i teraz

tu i teraz