Z późnego lata zabieram dojrzałość jabłek i śliw,
Intensywność zieleni na liściach,
Spokój z zapachu lawendy,
Feerię radosnych różów, fioletów z hortensji
I szaleństwo wiatru!!!
Zabieram i idę ku jesieni...
Ciśśśś, niech śpi ... Nikt się nie dowie o tym, że sypia na stole ;)
Miłego. Julita.
Uwielbiam klimat Twojego domu..:) ale na jesień jeszcze za wcześnie chyba nie jestem na nią gotowa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło Aga
Dziękuję Kochana:)) Ja czekam na Twoje nowe posty...:)) Słuchałam niedawno: "Pod słońcem Toskanii" i już wiem skąd pomysł na Bramasole:))
OdpowiedzUsuńJakoś przegapiłam nowy wpis na Twoim blogu... Pewnie przez wysypki, gorączki i wszystkie inne przypadłości dziecięce. Przepiękne masz te hortensje! Dopraszam się małego zasuszonego bukieciku!!! Ja jestem gotowa na jesień z wszelkimi jej przypadłościami. Łącznie z deszczem, wichrami i zimnem. Uwielbiam jesień.
OdpowiedzUsuńZamówienie przyjęto:)) Oj, mam nadzieję, że przypadłości opuściły już Amcię... Czekajmy, więc na panią Jesień:))
Usuń